wtorek, 9 lipca 2013

Papierowa wiklina na III DLWC

Pora na ostatnią relację w weekendowych warsztatów. Były to warsztaty wyjątkowe, bo debiutanckie. Po raz pierwszy miałam przyjemność prowadzić kurs papierowej wikliny. Miałam ogromną tremę, ale uczestnicy byli przesympatyczni i było bardzo dużo śmiechu. Na koniec każdy wyszedł z wyplecionym przez siebie koszyczkiem, mogę więc uznać warsztaty za udane.
Może nie wiecie, ale my podczas prowadzenia warsztatów również wiele się uczymy, każda technika jest specyficzna i wymaga innego sposobu przekazywania wiedzy. Często też dowiadujemy się nowych rzeczy od uczestników na przykład poznajemy nowe patenty na wykonanie czegoś; czasem ciekawe rozwiązania rodzą się podczas zajęć. Nasze kursy nie wyglądają jak lekcje w szkole czy wykłady, to raczej luźne spotkania, z których obie strony wiele wynoszą.
Ale wracając do wikliny. Zamieszczam zdjęcia, niestety uwieczniłam tylko jeden etap powstawania koszyków- byłam za bardzo zaaferowana prowadzeniem kursu i kompletnie zapomniałam o zdjęciach. Uwierzcie na słowo, że każdy koszyczek został skończony, a część kursantów została nawet dłużej aby nauczyć się patentu na splot spiralny.

Doszliśmy do wniosku, że na to czy rurki zwijają się łatwo i przyjemnie ma wpływ treść zwijanej gazety ;-)
Okazało się, że są dwie szkoły skręcania rurek- w powietrzu i na blacie. Najważniejszy jest efekt i wygoda pracy.
Podobno na allegro można kupić gotowe rurki w paczkach po 100 sztuk. Jeśli ktoś chce sobie dorobić, to jest to jakiś pomysł. My jednak zostaniemy przy wyplataniu w własnych rureczek.
Dziękuję za udane i owocne spotkanie! Do zobaczenia na następnym kursie!
Agata

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz